Niestety pomimo bojowego nastawienia nie udało się Sierściuchom powspinać w zeszły weekend. Zapomniane buty wspinaczkowe opóźniły nasz przyjazd a potem bylo już tylko gorzej.

Na szczęście padający deszcz nie przeszkodził przynajmniej zorganizowaniu w miłym towarzystwie ogniska na terenie tzw eurocampu w Rzędkowicach. Tak więc najwięcej uciechy z wyjazdu miał czworonośny Sierściuch o imieniu Rubel :) a jedynym naszym łupem wspinaczkowym stały się nowe buty Sierściucha Mniejszego. A w niedziele pozostało nam zwiedzać w deszczu jak zawsze urocze zamki w Mirowie i Bobolicach. Szkoda tylko ze już zamknięte i możliwe do obejrzenia tylko z zewnątrz. Notabene decyzja władz wspólnoty o sprzedaży zamku w ręce prywatne jest co najmniej dziwna.

Zamek Bobolice został zbudowany przez Kazimierza Wielkiego w połowie XIV w., prawdopodobnie na miejscu wcześniejszej drewnianej budowli. Należał do systemu obronnego warowni królewskich zabezpieczających zachodnią granicę państwa od strony Śląska. W 1370 r. Ludwik Węgierski zaraz po swej koronacji przekazał zamek księciu opolskiemu, Władysławowi Opolczykowi jako nagrodę za popieranie królewskich planów dynastycznych. Dziewięć lat później Opolczyk wydzierżawił budowlę Węgrowi Andrzejowi Schoeny z Barlabas, który obsadził ją Niemcami i Czechami, łupiącymi okoliczną ludność i spiskującymi z zakonem krzyżackim. Niezadowolony z takiego obrotu rzeczy Władysław Jagiełło w 1396 r. najechał Bobolice i zbrojnie przejął zamek wraz z okolicznymi włościami. Od tego czasu wielokrotnie zmieniali się właściciele warowni – w końcu XIV i w XV wieku władali nią m.in. Szafrańcowie, Trestkowie, od 1486 r. Krezowie (herbu Ostoja), a później Chodakowscy, Męcińscy i Myszkowscy (herbu Jastrzębiec, właściciele pobliskiego zamku Mirów).

Początki upadku budowli datuje się na rok 1587. Uległa ona wtedy znacznym zniszczeniom podczas najazdu arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, konkurenta Zygmunta III Wazy do polskiego tronu. Zamek został odbudowany przez ówczesnych właścicieli, rodzinę Krezów, jednak już kilkadziesiąt lat później, w czasie potopu szwedzkiego, popadł w zupełną ruinę, ograbiony i zburzony przez Szwedów w 1657 r. Stan warowni był tak zły, że przebywający w niej w 1683 r. Jan III Sobieski musiał nocować w namiocie. W roku 1882 w wyniku parcelacji ziemię, na której stały opuszczone już mury, otrzymała chłopska rodzina Baryłów. Obecnie zamek należy do rodziny Laseckich, którzy w 1999 r. zadecydowali o jego odbudowie.

XV-wieczne kroniki mówią o przedstawicielu rodu Krezów, który porwał i więził w bobolickim zamku swoją bratanicę. Podobno do dziś straszy ona na murach warowni jako biała dama.

Istnieje także legenda mówiąca o dwóch braciach bliźniakach, właścicielach zamków w Mirowie i Bobolicach. Według ludowych podań wykopali oni tunel między dwoma warowniami, aby móc częściej ze sobą rozmawiać w odosobnieniu, bez udziału świadków. Pewnego dnia weszli oni w posiadanie wielkiego skarbu – ukryli go w tunelu, a na straży postawili odrażającą czarownicę, odstraszającą swym wyglądem potencjalnych złodziei. Bracia doskonale się rozumieli i gotowi byli zrobić dla siebie wszystko. Ich przyjaźń została jednak wystawiona na ciężką próbę, gdy jeden z nich przywiózł z wyprawy wojennej piękną dziewczynę. Podejrzewając brata bliźniaka o podkochiwanie się w kobiecie, zamknął ją w podziemiach obok wspomnianego skarbu. Pewnego razu, pod nieobecność czarownicy, która wieczorami udawała się na sabat na Łysej Górze, nakrył parę kochanków w skarbcu. Rozgniewany zamordował brata, a dziewczynę zamurował w lochach zamku. Do dziś ma ona straszyć na zamkowej baszcie.

W XIX w. w podziemiach warowni znaleziono ogromny skarb. Istnieje przypuszczenie, że jego część może znajdować się we wspomnianym w legendzie tunelu między Bobolicami a Mirowem.

Źródło: Wikipedia

2009-07-26 Zamek w Mirowie i BobolicachShow Gallery

Zamek mirowski i bobolicki tworzą piękny zespół krajobrazowy na dwukilometrowym grzbiecie skalnym. Kazimierz Wielki, umacniając wschodnią rubież Małopolski, równocześnie z zamkiem bobolickim wzniósł tu murowaną jednopiętrową budowlę w pierwszej połowie XIV wieku. Nie był to jeszcze zamek a jedynie związana z bobolickim zamkiem strażnica. Dopiero pod koniec XIV wieku Krystyn herbu Lis z Koziegłów, po otrzymaniu włości mirowskich, przystąpił do przekształcenia strażnicy w zamek. Prawdopodobnie król Władysław Jagiełło przy przekazywaniu zamku Krystynowi polecił mu dokonać tej rozbudowy.
W 1489 roku weszli w posiadanie Mirowa przedstawiciele rodu Myszkowskich i założyli tu siedzibę rodową. Jako taka musiała zostać oczywiście powiększona i unowocześniona. Główny budynek podwyższono o dwie kondygnacje, podwyższono również wieżę mieszkalną do pięciu kondygnacji. Wówczas także  powstał zamek dolny, na teren którego prowadził wjazd przez wieżę bramną.

Na zamku dolnym znajdowały się budynki mieszkalne i gospodarcze. Od 1600 roku Myszkowscy poczęli się tytułować margrabiami na Mirowie de Gonzaga. Tytuł ten Zygmunt Myszkowski uzyskał od swego włoskiego przyjaciela, księcia Mantey de Gonzaga. Z cudzoziemska brzmiące nazwisko miało dodawać splendoru i tak już potężnemu rodowi. Mirów, choć imponujący, przestał im wystarczać. Zamek wraz z dobrami sprzedali więc Korycińskiemu, a ten po niewielu latach odstąpił go Męcińskim. Gdy przyszedł czas szwedzkiego "potopu" to piękne Orle Gniazdo zostało zniszczone, a po próbach odbudowy, w 1787 roku opuszczone całkowicie. Z zamku dolnego nie pozostało wiele, jedynie fundamenty niektórych budynków. Dość dobrze natomiast jest zachowany zamek górny. Posiada większość ścian, a tylko stropy uległy ruinie. W oknach zachowały się renesansowe obramienia, ocalały również dwa portale.

Źródło: portal zamki.pl