Wpisany przez Ireneusz Gosztyła
|
niedziela, 06 maja 2007 14:09 |
Taury nie dla Sierściucha?
Nie no może aż tak to nie ale faktem jest, ze pogoda w tych górach to Sierśiuchom nie chce dopisać. Dwie godziny słońca na koniec wyjazdu to za mało aby dotrzeć do szczytu Sierściuchów tego rejonu czyli Johannisberga. Ale ponieważ jak już Sierściuch się ruszy to musi coś pozytywnego mieć z wyjazdu tak i teraz nie bylo tragicznie. Po pierwsze empirycznie stwierdzono, iż wiszenie nad szczeliną lodową i śmajtanie nóżkami nigdy nie będzie sportem rodowym Sierściuchów. Po drugie przy pomocy Kajetana i Norki, którzy też tam byli, wymyślono następny punkt dekalogu Sierściuchów. A Johannisberg jak stał tak stoi więc nie ucieknie. Mówimy mu do zobaczenia i zapraszamy na zdjęcia.
|
Poprawiony: czwartek, 19 lipca 2007 17:57 |