Czym skorupka za młodu... - jak głosi przysłowie, więc Sierściuchy stwierdziły, iż pora całą bandą do teatru.

W sumie Sierściuch największy nie do końca rozumie czym to może trącić, albo jakie zyski dać no ale jak trzeba to trzeba. Za to najmniejszego Sierściucha uczyć zachowanie nie trzeba było. Zawarła kilka znajomości, obejrzała spokojnie na kolanach taty sztukę i dopiero potem pokazała, iż kredki i inne figle nie są jej obce. Generalnie: Devi w teatrze jak wszędzie indziej - czuła się jak w domu :).